Jak głuchy ze ślepym
Thursday, 16 June 2016, 10:47
Du ju spik 1337?
Czyli co ty do mnie mówisz? Dogadanie się to nieraz klucz do sukcesu, bo nieraz jest to rzecz najtrudniejsza. Współpracuję z wieloma ludźmi na stałe i już się przyzwyczaiłem, że ja mówię "jak programista", grafik "jak grafik", inni "biznesowo", ale nikt po polsku. Znacie to? Jednak zawsze znajdzie się jakiś nowy kwiatek, którego jeszcze żaden z nas nie przerabiał.
Kluczowa jest definicja nawet podstawowych pojęć . Na przykład osoby z tych trzech wspomnianych kategorii różnie mogą nawet rozumieć jedno kliknięcie. Ja (programista) staram się zrobić wszystko minimalistycznie, żeby takie jedno wciśnięcie przycisku myszy, albo klawisza na klawiaturze załatwiło sprawę. Potem grafik prezentuje swoją wizję i okazuje się, ze jedno kliknięcie się nie zmieściło na jednej stronie i trzeba było stworzyć podstronę z jakąś informacją. Następnie szef-on-jeden patrzy, smęci, po czym orzeka, że to trzeba przestawić, to wywalić, to osobno i robi się łańcuszek 4 kroków zamawiania. Uroki tworzenia na małą skalę , taki chillout-development (kiedyś myślałem, że jak nagle zacznę pracować w poważnej firmie, 8 godzin dziennie, to będzie mi brakowało takich nieporozumień ). I po takich niedomówieniach ja dostaję wytyczne sformułowane w taki sposób:
- SKLEP--- wiadomo, oddzielny temat … - PROMOCJE... - wiadomo
Czyli wiadomo - wolne, tak z tydzień, zanim się wszystkiego nie wyjaśni .
db: U nas piszą -- `to oczywiste'.
Innym razem z cHeSteR'em (cDStudio) rozmawialiśmy wracając po nocy z imprezy o czymkolwiek i tak zeszło na tematy "służbowe". Zacząłem mówić, że serwis, że usługi przez SOAP, że synchronizacja z aplikacją kliencką w XMLu, że ustawianie cron'a na generowanie RSSów i parę innych trudnych słów, na co on spokojnie odparł: "nie można przez Joomle?".
Pieprzony informatyk
Na zakończenie historyjka z życia wzięta. Znajomy prowadzi firmę robiącą (między innymi) koszulki z nadrukami. No to zamówiłem u niego jakiś czas temu hurtowe ilości tego produktu z tym, że z 60 sztuk niemal każdą wyróżniał jakiś szczegół - a to inny krój, a to rozmiar, a to kolor, a to w ogóle bluza, a nie t-shirt. Zapytałem się go, jak mu to wygodnie przesłać, nawet miałem gotowe zestawienie w arkuszu kalkulacyjnym, ale on twardo powiedział, że w zwykłym txt. On też z branży internetowej (aczkolwiek jako "inwestor" a nie "wykonawca"), więc stwierdziłem, że rozpiszę mu każdy przypadek. Wyszło tego na trzy kartki… Przywiózł mi to potem i jedyne do czego miał siłę jeszcze mentalnie się zmusić to zacytowanie swojego pracownika, który robił koszulki wedle moich wytycznych: "pieprzony informatyk" .
Pamiętajcie - zastanówcie się dobrze zanim zaczniecie robić cokolwiek związanego z komputerem, czy Internetem na poważnie - nic już nigdy nie będzie takie samo (a przynajmniej wy nie będziecie o tym mówić tak samo).